Myśląc o aborcji eugenicznej w kontekście twierdzenia, że nie należy nikogo przymuszać do heroizmu, zrozumiałem, że w tym twierdzeniu zawiera się podwójne kłamstwo.
Pierwsze kłamstwo to zakładanie, że bycie człowiekiem
kochającym swoje dzieci nawet w złym stanie zdrowia – jest heroizmem. To jest
oczywiście kłamstwo, dlatego że rodzic zawsze kocha swoje dzieci, a w sytuacji
kłopotów zdrowotnych dziecka – kocha go jeszcze bardziej. Nie ma w tym niczego
heroicznego, o ile, rzecz jasna, sam fakt kochania kogoś nie chcemy uważać za
heroizm. Jeśli więc żyjemy w takich czasach, w których miłowanie kogoś uchodzi
za czyn bohaterski – to zdaje się, że to jest jednak problem czasów, a nie
miłości.
Drugie (ważniejsze) kłamstwo to utożsamianie zakazu
aborcji z ograniczeniem wolności i przymuszaniem ku życiu w cierpieniu. Otóż
wolność to możliwość dokonania wyboru i ponoszenie w związku z tym
odpowiedzialności (liczenie się z możliwymi konsekwencjami). Na tym polega
wolność. Wolność to nie jest tylko dokonanie wyboru i wybiórcze przyjęcie
konsekwencji na zasadzie, że jeśli konsekwencje są miłe i przyjemne, to je
przyjmuję, a jeśli nie są miłe i przyjemne – to je odrzucam. Jeśli poślubiam
kogoś i ślubuję, że będę z nim/nią na dobre i na złe, to gdy to złe nadchodzi
nie mogę mówić, że muszę się rozwieść, bo jak mi na
to
nie pozwolicie, to
będzie to ograniczeniem mojej wolności. Gdybym tak mówił, to po prostu
wymigiwałbym się od mojej odpowiedzialności. Analogicznie z poczęciem dziecka:
gdy się decyduję na bycie ojcem/matką, to tak samo przyjmuję owo życie – na
dobre i na złe. Nie mogę powiedzieć, że poczęte życie, skoro jest chore – to mi
nie odpowiada. I to jest sedno wolności. Wolność jest ZANIM się kogoś poślubi
czy ZANIM się kogoś pocznie. Nikt nikogo nie zmusza do bycia w ślubie, tak samo
nikt nikogo nie zmusza do poczynania dzieci. Ale jeśli już korzystając z prawa
wolnego człowieka – dokonuję pewnego wyboru życiowego, to muszę się liczyć z
odpowiedzialnością w ramach tego wyboru. Na tym właśnie polega odpowiedzialna
miłość – na przeciwwagę nieodpowiedzialnemu wykorzystaniu drugiego ku własnej
przyjemności.
Szalom! :)